Ponieważ była używana i nosiła ślady użytkowania nowa właścicielka postanowiła wrzucić ją do pralki zgodnie ze swoimi dobrymi doświadczeniami. Efekt nie kazał na siebie długo czekać. Torba z miękkiej (kozia skórka)stała się dość sztywna, z czarnej dość jasna a podszewka postanowiła odejść. Dodam, że z torebki sypał się żółty proszek, sądzę, że resztki kleju i kawałki gąbki, która usztywniała niektóre elementy.
Zaczęłam od rozebrania torby na czynnik pierwsze.
Wyprułam resztki podszewki oraz oczyściłam środek torby, brzegi i bigla z resztek 90 letniej historii:
dziwny, żółty proszek i szczątki podszewki |
Następnie uszyłam podszewkę i zaczęłam ją spasowywać z komorą torby. Podszewkę do komory torebki wszyłam ostrożnie na maszynie.
Potem klejem posmarowałam uważnie brzegi, które wchodzą w bigla oraz wszyłam (już ręcznie) dwa małe kliniki, znajdujące się po bokach torby:
A teraz najtrudniejsze! trzeba całość sprawnie wsunąć, wkleić , wcisnąć, wpasować w bigiel. I to wyczyn niemały, szczególnie że pierwszy raz to robiłam :)
I oczywiście nie wyszło za pierwszym razem, za drugim średnio, teraz jest OK
jeszcze mała naprawa przy pasku:
I pozostało nałożenie maseczki natłuszczającej , skórka bardzo wysuszona więc najpierw warstwa naturalnego wosku potem tłuszcz czarny do skór i gotowe :)